Prezydent FIA, Jean Todt postanowił ostrzec Nikitę Mazepina i oznajmił, że jeżeli powtórzy swoje "niedopuszczalne" zachowanie poniesie "poważne konsekwencje".

Nikita Mazepin od momentu pojawienia się w F1 zbudza ogromne kontrowersje. Wielu ekspertów twierdzi, iż Rosjanin dostał się do mistrzowskiej serii dzięki sponsorom swojego ojca, Dmitrija. 52-latek od wielu lat sponsoruje karierę syna i potrafi znaleźć odpowiednie fundusze, aby osiągnąć założony cel. Najlepszym przykładem tej sytuacji jest obecna ekipa Mazepina - Haas, w której sponsorem tytularnym został koncern Uralkali.

Poza wątpliwościami co do talentu 22-latka duży rozdźwięk wzbudził film opublikowany w mediach społecznościowych, na którym obmacywał koleżankę siedzącą w samochodzie. Mimo, że Rosjanin oficjalnie przeprosił za swoje zachowanie, a Haas wydał specjalne oświadczenie, iż nie starci miejsca w ich zespole, to cały czas pojawiają się wzmianki o potencjalnym wyrzuceniu jegomościa z F1.

O całą sprawę został zapytany przez Cambridge Union Society, Jean Todt. Francuz oświadczył, że FIA nie może zdyskwalifikować Mazepina, ponieważ ten ma odpowiednie kwalifikacje:

"Aby jeździć w F1, trzeba posiadać superlicencję. Z kolei to nie jest takie łatwe, gdyż trzeba zdobyć 40 punktów."

"Każdy, kto zdobędzie 40 punktów może ścigać się w F1. Mazepin je ma. To byłaby po prostu dyskryminacja. Dlaczego miałby nie jeździć w tym sporcie? Jedynym powodem, dla którego mogłoby tak być jest nieposiadanie superlicencji, a dobrze wiemy, że to nieprawda."

Jednakże Todt ostrzegł 22-latka przed kolejnymi "wybrykami":

"Jeśli mam być szczery, to nie podobała mi się ta sytuacja. Otrzymał już ostrzeżenie, że jeżeli to powtórzy, będą wyciągnięte poważne konsekwencje."

"To miało miejsce w jego życiu prywatnym i niestety nie poświęcił temu odpowiedniej uwagi. Mam nadzieję, iż wyciągnie wnioski z tej lekcji."